Lądek-Zdrój na zawsze pozostanie w ich pamięci... Zadbał o to Petro, syn Macedończyka, który trafił tu w 1948 roku

niedziela, 25.5.2025 22:57 7499 21

„Jako ludzie zdaliśmy egzamin z ludzkości”... Tak, to o nas... O Polsce i Polakach, o Lądku-Zdroju i – choć w mniejszym stopniu – o lądczanach. Opowiada o tym wystawa, którą oglądać można było w Collegium Maius Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Co my wiemy o pobycie przeszło tysiąca macedońskich dzieci w naszym kurorcie?

Wystawa „Majko mila!” [Mamo kochana!] autorstwa Petra Aleksowskiego, wybitnego reżysera i dokumentalisty, opowiada i naszą historię. Na poznańskim uniwersytecie poznali ją uczestnicy międzynarodowej konferencji w 80. rocznicę zakończenia II wojny światowej w Europie: „Kultura i pamięć – wojna i pokój”. I może pierwszy raz spotkali się przy tej okazji z nazwą Lądek-Zdrój. Jak to? Przecież tu wojny nie było!

Hmm... Jesienią 1948 roku na stację w Lądku-Zdroju dotarł specjalny pociąg, a w nim 1013 macedońskich dzieci, wśród nich był kilkuletni Mito, ojciec Petra Aleksowskiego. Rok później dzieci uchodźcy z pogrążonej w wojnie domowej Grecji przyjechały do Dusznik-Zdroju, a potem do Międzygórza. Była to ścisła tajemnica państwowa, może dlatego tak mało o tym wiemy [pisaliśmy o tym niespełna 2 lata temu TUTAJ].

Ale czy chcemy więcej wiedzieć?  10 lat temu Lądek-Zdrój gościł artystów Narodowego Teatru Macedonii w Skopje, m.in. wybitnego kompozytora Gorana Trajkoskiego. W asyście Jacka Głomba, dyrektora Teatru Modrzejewskiej w Legnicy, który wystawił sztukę o wywiezionych z Grecji przez komunistów macedońskich dzieciach [„Przerwana odyseja”], spacerowali po mieście. Śladów po nich nie znaleźli.

A przecież Naso, Ilia, Wasylka w towarzystwie polskiej opiekunki Niny Krzyszczak pozowali lata temu przed Zdrojem Wojciech! Ich zdjęcie pochodzi z wystawy, na której nie brak i innych z Lądka-Zdroju. Są na nim dzieci ze Szesztewa czy Sztrkowa. „Ci co nas wygnali z domów, noszą w sobie grzech wypędzenia, lecz go nie czują, gdyby czuli, to pozwoliliby nam wrócić!” – tak pisał Toli Radowski, jeden z tych Macedończyków.

My zaś dodamy: kto u nas o tym zapomni, zapomina o naszej chwale. To Władysław Krzyszczak, dyrektor domu dziecka dla macedońskich uchodźców, który obejmował więcej niż połowę uzdrowiska, napisał te słowa: „Jako kraj, jako ludzie zdaliśmy egzamin z ludzkości”. Petro Aleksowski powiedział nam, że jeszcze z ówczesnym burmistrzem Kazimierzem Szkudlarkiem, były rozmowy na temat pomnika. I nic.

Lądeckie Towarzystwo Historyczno-Eksploracyjne planowało umieścić specjalną tablicę na peronie lądeckiego dworca. Może nie jest na to za późno? Petro aż zaświeciły się oczy, gdy o tym usłyszał. Tymczasem fetuje go Instytut Filologii Słowiańskiej UAM i Miasto Poznań, jego wystawę oglądał Goce Vidanovski, przedstawiciel macedońskiego ministerstwa edukacji. A może by tak obejrzeć ją w Zdroju Wojciech? [kot]

Przeczytaj komentarze (21)

Komentarze (21)

Odpowiadasz na komentarz:
kaR
czwartek, 01.01.1970 01:00
Dowód, że prezes zarabia 30 tysięcy, a rada nadzorcza 20 tysięcy? Bo inaczej to pomówienie panie Januszu S., a za to się odpowiada. Może go Pan umieścić na jednym z dziesiątek profili na FB, a tutaj dodać link. Jak w pokerze - sprawdzam.
rak dzisiaj, 35 min temu
Oddajcie stery, zanim Lądek zatonie drugi raz – tym razem w betonie i układach”



W niedzielę, 1 czerwca, w Inkubatorze Przedsiębiorczości w Lądku-Zdroju odbyło się spotkanie, które – przynajmniej w teorii – miało tchnąć nadzieję w przestrzeń publiczną miasta. Studenci architektury z Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Nysie przywieźli swoje wizje zagospodarowania terenów dotkniętych ubiegłoroczną powodzią. Pomysły świeże, zielone, funkcjonalne. Marzenia o skwerach, o miejscach nad rzeką, o tężniach solankowych i enklawach odpoczynku.

Spotkanie prowadził viceburmistrz. I to już lipa na starcie. Ten człowiek nigdy nie miał wizji, nigdy nie powiedział prawdy, a jeśli już coś obiecał – to nigdy tego nie wypełnił. Zamiast wspierać młode pomysły, wyglądał raczej jak strażnik status quo, który czuwa, by nic się nie zmieniło.

I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, kto siedział w pierwszym rzędzie.

Tam bowiem rozgościło się stare towarzystwo. Znane twarze z ratuszowych korytarzy – a jakże. Viceburmistrz, który od lat robi wszystko, żeby nic się nie zmieniło. Urzędowy kameleon, który potrafi przetrwać każdą polityczną pogodę, byle tylko nie wypuścić władzy z rąk. Burmistrz? Formalnie obecny, ale realnie schowany gdzieś za plecami swojego zastępcy, który od lat ciągnie za sznurki i trzyma Lądek w objęciach dobrze znanych układów.

Trudno się nie zirytować, kiedy patrzy się na ten teatr. Bo ile można słuchać o planach, strategiach, projektach, które kończą się kolejnym przetargiem na kostkę brukową albo zabetonowaniem tego, co miało być zielenią?

Lądek ma potencjał. Pokazali to ci młodzi ludzie – przyjezdni, bez lokalnych powiązań, z czystą głową. Ale wystarczy chwila, by to, co proponują, zostało sprowadzone do poziomu „dziękujemy, przemyślimy, zobaczymy w budżecie” – a potem zasypane piaskiem urzędniczej bezwładności.

Jestem za jednym: czas wywieźć to towarzystwo z ratusza. Viceburmistrz – pierwszy na taczki. Za nim reszta betonowej kawalkady. Bo nie da się budować przyszłości miasta, kiedy jego stery wciąż trzymają ci sami ludzie, którzy od lat dryfują bez mapy i bez wizji.

A stery? Oddać młodym. Tych, którzy jeszcze nie ugrzęźli w układach, nie mają do spłacenia wdzięczności i nie muszą się oglądać na partyjnych przełożonych z powiatu czy województwa. Młodym, którzy mają odwagę, by myśleć inaczej – i chęć, by zrobić coś naprawdę.

Bo Lądek nie potrzebuje kolejnej sesji zdjęciowej z łopatą. Potrzebuje ludzi, którzy wiedzą, że miasto to nie własność – tylko wspólnota.
rak dzisiaj, 1 godz temu
Lądek-Zdrój S.A. – czyli jak uzdrowisko choruje na układ

Nowy Jork – jedno z największych miast świata. Ponad 8 milionów mieszkańców, a rządzi nim jeden burmistrz i 51 radnych. I to wystarcza. Miasto działa, inwestuje, rozwija się. Co więcej – przez lata jego burmistrzem był Donald Trump... nie, żart – ale byłby, gdyby miał czas. A i tak Trump, z całym swoim kontrowersyjnym bagażem, potrafił zarabiać pieniądze, inwestować, zarządzać ludźmi i ryzykiem. Tego nikt mu nie odbierze.

A teraz zróbmy zoom-out i przenieśmy się do... Lądka-Zdroju.

Siedem tysięcy mieszkańców. I co mamy?

Burmistrz – z ambicją, ale bez efektów.
Wiceburmistrz – co przez wyborców był wielokrotnie odrzucany, ale dostał fuchę z nadania.
15 radnych, z których część nie wie, co głosuje, ale wie, że dieta wpływa.
I jeszcze rzesza urzędników – niekoniecznie po Harvardzie, ale za to blisko, lokalnie, zaufanie z budowy.

Razem – lokalny aparat władzy, który liczebnie przerasta zespół zarządzający wielką metropolią. Tyle że w Nowym Jorku budują wieżowce, a u nas – stawiają tablice pamiątkowe.

A efekty?


Inwestycje – znikome.
Rozwój – w odwrocie.
Młodzi – w Niemczech.
Strategia – nie istnieje.
Wizja – tylko ta, co za oknem.

Bo zamiast fachowców, mamy ludzi, którym najbardziej w życiu udały się włosy i brzuchy. A oprócz tego – lojalność wobec "swoich".

I to właśnie różni Nowy Jork od Lądka-Zdroju. Nie liczba mieszkańców, nie wielkość budżetu – tylko kompetencje ludzi, którzy rządzą. Tam rządzi biznes, u nas – znajomości. Tam rozliczają efekty, u nas – głaszczą po ramieniu.

I dopóki nie zrozumiemy, że gmina to firma, a nie klub koleżeński, dopóty będziemy mieć wszystko – oprócz przyszłości.
rak dzisiaj, 7 godz temu
Następna rada od Romka — eksperta od wszystkiego:
„Panie burmistrzu, czasem warto odejść dalej od nocnika! Kiedyś pana wspieraliśmy, ale oszukał nas pan, więc teraz już nie wspierajmy. Jeśli naprawdę chce pan być liderem, musi pan wreszcie opanować proste słowa: nie i tak. Tam, gdzie trzeba powiedzieć „nie” — bądź pan twardy i konsekwentny, a tam, gdzie „tak” — działaj zdecydowanie i bez wahania. Koniec z trzymaniem przy sobie tych samych „fachowców”, którzy nic poza szkodą nie zrobili, a teraz znów na pana plecach chcą się pchać do urzędu jak na karuzelę. Pokaż pan charakter, a nie bądź tylko tym grzecznym chłopcem, którego wszyscy wykorzystują. Postaw na prawdziwych specjalistów, a nie kumpli z piaskownicy. Bo cierpliwość mieszkańców jest na wyczerpaniu, a jeśli pan tego nie ogarnie, to to pan wyleci z tego stołka — zapewniam, ludzie mają już dość.”
rak dzisiaj, 9 godz temu
„Następna rada: czasem warto odejść dalej od nocnika”
rak dzisiaj, 9 godz temu
Moja rada dla burmistrza — jeśli naprawdę chce być liderem, którego my, ja i żona, wspieramy, musi zacząć być bardziej asertywny. Tam, gdzie trzeba powiedzieć „nie” — ma być stanowczy i konsekwentny, a tam, gdzie jest „tak” — niech będzie zdecydowany i konsekwentny w działaniu.

Czas skończyć z trzymaniem obok siebie ludzi, którzy już tu byli, nie zrobili nic poza szkody, a teraz znów weszli do urzędu na jego plecach. Jeśli chce pokazać charakter, a nie być tylko grzecznym chłopcem i naiwniakiem, musi postawić na fachowców, a nie kumpli z piaskownicy.

Bo cierpliwość mieszkańców się kończy, a jeśli tego nie zrozumie, to on będzie tym, który wyleci z tego stołka. Zapewniam — ludzie są już bardzo zirytowani.
rak dzisiaj, 10 godz temu
Uwaga, naiwny donosicielu z Lądka!
Znów ktoś dał się wciągnąć w polityczną machinę "ujawnień" i "afer", a potem... został rzucony na pożarcie. Pani Anna, opiekunka pana Jerzego, uwierzyła, że jej szczerość coś zmieni. Media sprzyjające Partii Oszustów ochoczo to podchwyciły. Był szum, był blask fleszy – ale nie dla niej. Dla nich.

A później? Klasyk: została sama. Bez pracy. Bez wsparcia. Bez złudzeń. Tuskowy standard: użyj – upublicznij – porzuć.

Dlatego Ty, który właśnie szykujesz się do swojego wielkiego „ujawnienia” – zastanów się, czy naprawdę jesteś bohaterem prawdy, czy tylko kolejnym memem do jednorazowego użytku.

Bo szczerość może dać ci prawdziwych przyjaciół – ale tylko jeśli nie dasz się ograć jak pionek w cudzej grze.
rak dzisiaj, 11 godz temu
Rak – jak Zorro: zadaje pytania i upomina się o prawdę!
Powódź przeszła, błoto osiadło, a z nim opadły też złudzenia. Ludzie czekają na pomoc, bo przecież rząd ogłosił z dumą, że przekazał już ponad 970 milionów złotych. Słownie: dziewięćset siedemdziesiąt milionów. Ogłosił to osobiście maczo Kierwiński – pełnomocnik rządu do spraw odbudowy zalanych terenów. A jak już coś ogłasza maczo Kierwiński, to przecież musi być prawda, bo napisała o tym nawet Gazeta Wyborcza.
Dlatego właśnie pytam: gdzie one są, pani burmistrz Lądka-Zdroju? Panie viceburmistrzu?Znamy przecież ten mechanizm – klasyczny jak trzynasta emerytura przed wyborami. PO – czyli Partia Oszustów – działa według jednego schematu: obiecać, ogłosić, zorganizować konferencję i... zapomnieć. Kasa w teorii idzie "bezpośrednio do ludzi", ale w praktyce to raczej do ludzi... tylko po nazwisku. Reszta może się utopić – tym razem dosłownie.Firmy ubezpieczeniowe wjeżdżają jak gangi rekonstrukcyjne: szybko, efektownie, z tabletem w dłoni. I wyceniają szkody tak, że człowiek zaczyna się zastanawiać, czy to on miał powódź, czy tylko zapomniał zamknąć okno przy burzy.Pani Agata, której dom był ubezpieczony na 310 tysięcy, dostała propozycję: niespełna jedną trzecią tej kwoty. I co? Ma się cieszyć, że nie dali bonu na mop i kołdrę z Biedronki? Mamy XXI wiek, a wygląda to tak, jakby pomoc społeczna wciąż działała według zasady: "Jak się utopiłeś, to znaczy, że nie umiałeś pływać."Ludzie są pokrzywdzeni podwójnie – najpierw przez żywioł, potem przez system. A najgorsze, że wielu z nich głosowało właśnie na tych, co teraz patrzą na nich z Warszawy jak na mokre plamy na mapie. I dalej wierzą, że może "tym razem się uda", "może coś skapnie". No to skapnęło – tylko nie wiadomo co i komu.Ale spokojnie – jeszcze trochę i znów przyjadą politycy, położą worek z piaskiem, zrobią selfie z kaloszami i obiecają nową „tarczę” albo „pakiet ratunkowy”. Tylko niech tym razem ktoś sprawdzi, czy ta tarcza nie ma dziur większych niż sumienie niektórych ubezpieczycieli.A ja już o tym pisałam. Dzwonią do mnie znajomi z naszego rodzinnego miasta i pytają: „Kto tam u was mieszka, żeby być tak potraktowanym przez PO – czyli Partię Oszustów, jak sama nazwa zresztą na wstępie sugeruje?”
Nam głupio. I to bardzo. Aż się czerwienimy ze wstydu. Ale co mam powiedzieć? Tłumaczę im, że woda była taka wysoka, że widocznie niektórym przeszła przez głowę – i wypłukało mózg, logikę i zdrowy rozsądek.A w tym czasie burmistrz wypina pierś po odznaczenie, vice i end jego kompania zadowoleni, więc wszystko gra.
Tylko Rak, który pisze w imieniu bardzo wielu mieszkańców, ma inne zdanie.
I niech to będzie zapisane – żeby nikt nie mówił, że nikt nie mówił.–   
rak poniedziałek, 02.06.2025 06:46
Burmistrz, który otrzymał 1900 głosów – to nie byli znajomi królika i ich zwyczajna manipulacja.
Zawody, których nie było – i burmistrz, który pomylił role. Mieszkańcy gminy są wściekli, bo wybory miały być uczciwe, a okazało się inaczej.
To nie była zwykła gra znajomych i układzików, to było oszustwo na oczach wszystkich, które podważa zaufanie do władz.
Dlatego dziś wiele osób pyta, jak można dalej ufać tym, którzy powinni służyć społeczności, a zamiast tego działają na jej szkodę.

I właśnie to oburzenie wyraża coraz więcej głosów w naszej gminie.
Ostatniej nocy śnił mi się Lądek. Wielki, pogodny, czysty – jakby na nowo wymyślony.
W tym śnie odbywały się zawody o fotel prezesa LUK. Wszystko było przejrzyste jak górska woda. Punkt pierwszy regulaminu? Prezes musi mieć wyższe wykształcenie. Kandydaci byli, spełniali warunki, nikt nie kombinował. Transparentność aż miło.
Zawody miały się odbyć na świeżym powietrzu, pod gołym niebem – taki lokalny sport obywatelski. Ale nagle spadł deszcz. Zawody odwołano.
A szkoda – tak lubię uczciwą rywalizację.

Ale tu sen się kończy, a rzeczywistość zaczyna pisać własny scenariusz.
Bo chociaż zawody się nie odbyły – prezesa wybrano.
Jak? Ano po cichu. Bokiem. Bez kibiców, bez wyników, bez jawności.
Pojawił się jak duch – bez medalu, ale za to z umową i pensją w okolicach 30 tysięcy miesięcznie.
Wykształcenie? Drugi stopień – podobnie jak wielu z nas. Ja też mam dwa stopnie. Ba – jak wchodzę do swojego domu, to nawet więcej!
Tyle że u mnie te stopnie prowadzą co najwyżej na piętro, a nie na fotel prezesa miejskiej spółki.

Sędzia? Ze starego układu, z ratusza, znany mieszkańcom. Zebrał już dwanaście żółtych kartek – ale w tym meczu i tak był rozgrywającym.
Zamiast uczciwej procedury – znów kulisy, znów układzik.
I znów ktoś wszedł na plecach obecnego burmistrza. A ten – zamiast pilnować reguł – trzymał drabinę.

A przecież, Panie Burmistrzu, trzeba to jasno powiedzieć:
To nie Pan wybrał mieszkańców. To mieszkańcy wybrali Pana.
Nie jest Pan królem. Nie ma Pan poddanych. Nie Pan decyduje, kto jest "godny" Lądka.
Został Pan powołany do służby – na czas określony, na podstawie zaufania, które można stracić szybciej niż wygasa mandat.

I co jeszcze ważniejsze – to już drugi raz, kiedy Rada Miejska mówi „nie”. Dwa razy.
Nie raz. Nie przypadkiem. Nie dla sportu.
To znak. Ostrzeżenie. Dzwonek alarmowy.

Bo skoro nawet wybrani przedstawiciele mieszkańców nie chcą brać udziału w tej szopce, to może czas przyznać – coś poszło nie tak.
I może nie warto czekać kolejne cztery lata, aż sprawy wyprostują się same.
Bo same się nie wyprostują.

Tu właśnie jest moment, w którym wszyscy powinniśmy powiedzieć sobie jedno:
Czas na zmiany.

Zmiany, które przyniosą przejrzystość i uczciwość.
Zmiany, które odwrócą ten niezdrowy układ, w którym odpowiedzialność znika za kurtyną interesów i znajomości.
Zmiany, które przywrócą mieszkańcom prawo do decydowania, a władzom przypomną, że służba to nie przywilej, lecz obowiązek.

A żeby te zmiany miały sens, potrzebny jest audyt – dokładny, transparentny i przeprowadzony przez niezależnych ekspertów.
Audyt, który odkryje, co naprawdę dzieje się w miejskich spółkach, jakie są zasady zatrudnienia i wynagradzania.
Audyt, który przywróci mieszkańcom poczucie kontroli i sprawi, że podobne „ciche wybory” nie będą miały miejsca.

Dlatego kiedy słyszymy, że rada nadzorcza spółki komunalnej składa się z trzech osób po 20 tysięcy złotych miesięcznie, a prezes z niejasnego naboru zarabia jak menadżer dużego banku – to mamy prawo pytać.
I nie godzimy się na to, że nasze pytania są ignorowane, a komentarze w sieci kasowane.

Bo demokracja to nie pałac. To nie teatr z dekoracją na pokaz.
Demokracja to uczciwy mecz, w którym zna się reguły, wybiera skład i rozlicza wynik.
A jeśli ktoś próbuje zagrać tylnym wejściem – niech się nie zdziwi, że ludzie zechcą powtórki meczu.
Tym razem z nowym sędzią. I przy pełnych trybunach.

Rak – mieszkaniec Lądka-Zdroju
kaR poniedziałek, 02.06.2025 09:08
Dowód, że prezes zarabia 30 tysięcy, a rada nadzorcza 20 tysięcy? Bo inaczej to pomówienie panie Januszu S., a za to się odpowiada. Może go Pan umieścić na jednym z dziesiątek profili na FB, a tutaj dodać link. Jak w pokerze - sprawdzam.
rak poniedziałek, 02.06.2025 23:03
Sprawdzam i ja. Pisałem wyraźnie: „ponoć” – to po pierwsze. Po drugie – otrzymałem odpowiedź, że wynagrodzenie wynosi mniej niż 30 tysięcy. Czyli mogę dalej sugerować, że np. 29 900 zł – i to nadal nie będzie pomówienie. Wysłałem już kolejne pismo, bo wysokość zarobków w samorządzie nie może być tajemnicą – tak wynika z przepisów Kodeksu cywilnego i ustawy o dostępie do informacji publicznej.

Chyba że ktoś celowo chce być nieczytelny. A ja, jak już coś piszę – to jasno. ps czuć wioskę pani kar i brak klasy bo jeśli piszemy pod nickami to piszmy tak piszmy tak , tu są taki zasady ,proszę nie mieć kompleksu wieśniaka, bo to czuje , wcale niepotrzebnie - bardzo proszę
rak wtorek, 03.06.2025 05:13
żeby było bardziej jasno-----następne pismo ----------------Do Burmistrza Miasta LĄDEK ZDRÓJ Tomasz Nowicki
Za pośrednictwem Biura Obsługi Mieszkańców

Szanowny Panie Burmistrzu,

W odpowiedzi na moje pismo dotyczące wynagrodzenia Prezesa Zarządu LUK oraz członków Rady Nadzorczej, otrzymałem odpowiedź podpisaną przez Zastępcę Burmistrza. Dziękując za informację, chciałbym uprzejmie doprecyzować kilka kwestii, które nadal budzą wątpliwości:

Wynagrodzenie Prezesa LUK
Otrzymałem informację, że obecny Prezes zarabia „znacząco mniej” niż poprzednik, którego roczne wynagrodzenie wynosiło 347 tys. zł (ok. 28 900 zł miesięcznie). Proszę o podanie dokładnej wysokości wynagrodzenia obecnego Prezesa – zgodnie z orzecznictwem sądów administracyjnych taka informacja stanowi informację publiczną.

Kwalifikacje Prezesa LUK
Skoro Prezes potwierdził posiadanie dyplomu ukończenia studiów, uprzejmie proszę o informację, jakiego kierunku oraz uczelni dotyczy ukończone wykształcenie, oraz czy był ogłoszony konkurs na stanowisko Prezesa.

Rada Nadzorcza LUK – wynagrodzenie i organizacja
Otrzymałem informację, że wynagrodzenie członka RN wynosi maksymalnie 2201,89 zł. Proszę o wskazanie:
a) Czy jest to wynagrodzenie miesięczne czy roczne?
b) Ilu członków liczy obecna Rada Nadzorcza i jaka jest łączna kwota przeznaczona na jej wynagrodzenia w skali roku?
c) Na jakiej zasadzie zostali powołani członkowie Rady Nadzorczej? Czy był ogłoszony konkurs na członków, czy powołanie nastąpiło w trybie innym (np. decyzją)?
d) Jakie są zadania i kompetencje Rady Nadzorczej?
e) Jak często odbywają się posiedzenia Rady i czy są one protokołowane?

Taka informacja pozwoli uzyskać rzeczywisty obraz działania Rady Nadzorczej oraz jej funkcjonowania.

Świątynia Leśna i darowizna 6000 zł od mieszkanki Niemiec
Uprzejmie proszę o wyjaśnienie, co stało się ze środkami w wysokości 6000 zł przekazanymi niegdyś przez mieszkankę Niemiec jako darowizna na odbudowę Świątyni Leśnej. Jak zostały zagospodarowane te środki, na jakim etapie jest ewentualna odbudowa lub zabezpieczenie obiektu oraz czy zachowała się dokumentacja dotycząca tej darowizny (np. potwierdzenie wpłaty, korespondencja)?
Darowizna miała miejsce za kadencji burmistrza Kazimierza Szkudlarka i w mojej opinii sprawa wymaga jasnego i przejrzystego przedstawienia.
rak wtorek, 03.06.2025 16:09
Nie mam konta na Facebooku, a kiedy miałem, byłem blokowany – właśnie przez tych, którym dziś być może zadaję niewygodne pytania. Administrator Hyde Parku Lądeckiego to osoba powiązana z radą LUK i to tam rozdaje się „karty ”. Skąd mam informacje? Od waszych kolegów i koleżanek – z waszego własnego środowiska. Więc proszę dobrze się zastanowić, zanim ktoś znów zacznie straszyć pomówieniami. Tu już nie czasy Bolka, żeby ludzi uciszać.
rak środa, 28.05.2025 22:00
Gdy do końskich zapraszają tam ja nie  pojadę,  bo Zaraz na ocean jadę, I nie będę rafkiem  chyba, Jak nie chwycę wieloryba , To, że w końskich mnie  nie było ,to wygrałem  tą debatę, bo jam rafal burczy mucha  O większego trudno zucha ,I tak przez dzień boży cały Zuch nasz trąbi swe pochwały.
Ala wtorek, 27.05.2025 09:06
Tak się zastanawiam,kto ,jakie szkoły,wyprowadziły tak zaciekle popierających PO.Czy to są mali ludzie,zaślepieni obietnicami,,pragnący więcej pieniędzy/których nie dostaną/, żeby się dowartościować, zaistnieć?.Człowiek prawdziwy,przez duże C, to nie ktoś kto depcze i powiem brzydko ,,sra ,,we własne gniazdo,,Nie szanuje swojego kraju,historii , a tym powinni być,i to szanować.A nie pędzić na oślep za ułudnym szczęściem.Co Wy w życiu czytaliście.?Jakie macie ideały?.Zastanówcie się.W historii byli wielcy ludzie ,którzy tracili życie za innych, rodziny.ojczyznę.A tu za Niemca i innych.? W tym i tak będziecie ludźmi gorszego gatunku.Bo tak to działa.
cd.....,Ala wtorek, 27.05.2025 09:43
Ostatnio na marszu PO,nie słyszałam żadnego sensownego słowa, tylko jakiś bełkot ,,Polska cała.......,, Chciałabym wiedzeć więcej, może ktoś mnie czymś przekona.Bo do Polski określanej przez PO ja nie należę.
rak wtorek, 27.05.2025 13:09
Historia się rymuje… niestety

W Lądku niby spokój – fontanna działa, lody w rynku się kręcą, pieski ganiają za rowerzystami. Ale jak się człowiek dobrze wsłucha, to usłyszy, że i tu coś wisi w powietrzu. Ludzie mówią, komentują, coraz częściej zerkają nie tylko w stronę wyborów lokalnych, ale i tego, co się dzieje w Europie. A dzieje się dużo – i niekoniecznie dobrze.

Zastanawiam się, czy naprawdę nikt już tego nie widzi. Czy to ślepota, wygoda, czy może faktycznie niektórzy mają pod kopułą tylko jedną komórkę — i to nie telefon, tylko pantofelka?

Historia daje nam znaki jak drogowskazy na autostradzie. Za każdym razem, gdy Niemcy miały problem gospodarczy, stagnację, kryzys – kończyło się wojną. A że potem te wojny przegrywały? Mało ważne. I tak wychodziły z nich bogatsze, silniejsze, bardziej wpływowe. I teraz – deja vu.

Tym razem wojna wygląda inaczej. Mniej bagnetów, więcej banków. Ale mechanizm ten sam. Polska ma 509 ton złota. I nagle pomysł – stwórzmy europejski bank centralny! A klucze? No wiadomo, kto by je chciał trzymać. My dostaniemy opowieść o wspólnych wartościach i zdjęcie sejfu, a oni – dostęp do złota i realnej władzy.

Druga sprawa – wielkie halo, że „skorzystamy na funduszach zbrojeniowych”. Serio? Francja i Hiszpania są tak daleko od Rosji, że jak u nas zacznie się dymić, to im co najwyżej wiadomości zakłóci. Ale na produkcji broni – tu nagle solidarność aż buzuje. Bo interes się kręci, bo miliardy euro, bo nowy front na Wschodzie to idealny rynek zbytu.

A my? My znów mamy być tarczą. Kupować, płacić, robić dobrą minę i udawać, że to wszystko dla naszego bezpieczeństwa.

Tylko przypomnę: kto nas zostawił w 1939 roku? Francja. Anglia. Sojusznicy na papierze. I gdyby nie Stany Zjednoczone, to dziś cała Europa świętowałaby 1 maja z czerwonym sztandarem. Wiem, że to trudna prawda. Ale może wreszcie warto ją powiedzieć.

Bo historia się nie powtarza, ale się rymuje. I to coraz bardziej złowieszczo.
rak poniedziałek, 26.05.2025 17:08
jutro czyli 27 .05 .2025 wraz z wpisami doba składam takie pismo do urzędu Burmistrz Miasta i Gminy Lądek-Zdrój
[ i czekam na odpowidż która opublikuje wszystkim DOSC BIMBANIA Z NAS MIESZKAŃCÓW

Dotyczy: Prośba o podjęcie działań w sprawie wyjaśnienia losów Świątyni Leśnej oraz wsparcia dla Izby Pamięci Michała Klahra

Szanowny Panie Burmistrzu,

Temat Świątyni Leśnej w Lądku-Zdroju poruszyłem już dawno, ponieważ od dłuższego czasu ciąży mi on na sercu, przede wszystkim ze względu na pamięć historyczną naszego miasta. Obiecałem śp. panu Ludwikowi Pikule, znanemu fotografowi i kronikarzowi Lądka, że nagłośnię tę sprawę, zwłaszcza że powierzył mi swoje fotografie oraz dokumenty, które bardzo sobie cenię.

Obecnie, gdy na czele miasta stoi Pan Burmistrz, a w radzie miasta zasiada prezes Towarzystwa Historycznego, mam nadzieję, że podejmie Pan stosowne działania i udzieli mu polecenia, aby sprawa Świątyni Leśnej została w końcu należycie wyjaśniona. Wierzę, że będzie to również okazja do wsparcia oraz rozwoju małej Izby Pamięci Michała Klahra — wybitnego artysty związanym z naszą ziemią.

Sprawa wymaga rzetelnej troski i publicznej debaty, ponieważ tylko w ten sposób możemy pielęgnować naszą tradycję i wzmacniać lokalną tożsamość. Jeżeli temat nie zostanie wkrótce wyjaśniony, obawiam się, że nasza społeczność tylko na tym straci.

W załączeniu przekazuję także wpis, który zamieściłem na portalu Doba.pl — mam powody sądzić, że czyta go również urząd, gdyż liczba wyświetleń przekracza 1000, a zatem zainteresowanie tą sprawą jest znaczne.

Z niecierpliwością oczekuję podjęcia konkretnych działań i publicznego wyjaśnienia sprawy. W przeciwnym razie będę zmuszony ponownie podkreślić, że brak reakcji świadczy o braku właściwego zaangażowania i odpowiedzialności.
Ala wtorek, 27.05.2025 11:36
do rak
Dziękuję !!! Wypowiedź pomocna.Zgadzam się.Nic ani nikt nie jest doskonały.Ale musimy iść za własnym sumieniem , wartościami.Byłoby dobrze, aby to było dobro Polaków i Polski na 1 miejscu,z szacunkiem dla innych.Będąc w innych krajach Europy, i nie tylko,owszem,nie odczułam niechęci, przeciwnie, ale ich własna nacja była na 1 miejscu.
rak wtorek, 27.05.2025 12:33
Mocno? No to trzymajcie się krzeseł.
Skoro rządzący uważają, że Polak reaguje tylko na przekaz jak obuchem w łeb, to spróbujmy ich językiem. Tusk coś tam znów wypowiedział – niby błyskotliwie, a jednak jak zwykle zgrzytliwie.
Ale przypomniał mi się tu cytat Oscara Wilde’a – klasyka, który jakby znał przyszłość:
„There are many things that we would throw away if we were not afraid that others might pick them up.”
(Czyli: „Jest wiele rzeczy, które moglibyśmy wyrzucić, gdybyśmy nie obawiali się, że ktoś inny je podniesie.”)

I tak właśnie jest z tymi wszystkimi hasłami, ideami, a czasem ludźmi — że człowiek by to już dawno wywalił na śmietnik historii, ale się boi, że któryś dzban to zaraz z powrotem podniesie i będzie nosił jak relikwię.
szkoda gadać poniedziałek, 26.05.2025 11:10
Nawrockiego wspiera PiS i używka którą daje sobie pod górną wargę nawet przed kamerami telewizyjnymi.
rak poniedziałek, 26.05.2025 07:06
Lądek-Zdrój pamięta. Ale pamiętajmy też o teraźniejszości

„Lądek-Zdrój na zawsze pozostanie w ich pamięci...” – piękne słowa otwierające artykuł o wystawie Petra Aleksowskiego. I bardzo dobrze, że takie inicjatywy się dzieją, bo pamięć i tradycja to fundament, na którym budujemy tożsamość miasta i nas samych. Ja sam od lat powtarzam: pamięć – jak najbardziej! Ale też trzeba jasno powiedzieć, że teraźniejszość nie może być tylko ładnie oprawioną przeszłością.

Bo Lądek-Zdrój również pamięta coś jeszcze: że po najtragiczniejszej powodzi, jaka nas dotknęła, ten rząd po prostu nas zostawił. Jakby nas nie było. Zostaliśmy sami, i wielu z nas tego nie zapomni.

Z artykułu dowiadujemy się: „Petro Aleksowski powiedział nam, że jeszcze z ówczesnym burmistrzem Kazimierzem Szkudlarkiem, były rozmowy na temat pomnika. I nic.” — I właśnie ten sam człowiek dziś znowu jest w urzędzie. Wszedł tam na plecach obecnego burmistrza. Wtedy nic, i dziś znów nic – tylko stołek.

Za to właśnie obecny burmistrz stracił zaufanie połowy tych, którzy na niego głosowali. Bo nikt się nie spodziewał, że tak to się potoczy. A odbije się to wszystko czkawką – szybciej, niż się wydaje.

A rada miejska? Przecież to koledzy z jednej piaskownicy. Na spotkaniach przedwyborczych, na których byłem, sami tak się przedstawiali. Już wtedy zapaliła mi się czerwona lampka. Ale teraz, po kilku miesiącach, ta lampka świeci się już na czerwono na całego.

I jeszcze jedno – ktoś napisał trafnie, że 1408 dzbanów głosowało na Trzaskowskiego. Dla nas tu, lokalnie, to jasne: wśród tych dzbanów są też ci z urzędu. Domniemujemy, że wice na pewno. Po to przecież była ta jego partia. Układ, który wrócił, tylko bardziej chytrze opakowany.

Więc tak – pamiętajmy o przeszłości. Ale patrzmy też, co dzieje się dziś. Bo miasto to nie tylko zdjęcia i wystawy – to także decyzje, które zapadają tu i teraz. I za które ktoś w końcu będzie musiał odpowiedzieć. Dla przyjezdnych może wyglądać wszystko ładnie: fontanna działa, Zdrój Wojciech błyszczy. Ale my, mieszkańcy, wiemy swoje. Widzimy układy, powroty starych twarzy i puste obietnice. Prace przy rzece Białej? Zaczęte jeszcze za poprzedniego burmistrza. czyli nie było jeszcze powodzi Ten sam scenariusz – ktoś inny zbiera laury, choć palcem nie kiwnął. Pamiętajmy o tym, co było dobre – ale też miejmy odwagę mówić, co jest dziś nie tak. Lądek-Zdrój zasługuje na prawdę i szacunek, nie na pozory i polityczne kalkulacje. I niech przy tej okazji nikt nie zapomina, że to my – mieszkańcy – powinniśmy być tu na pierwszym planie.