Polska atakowana jest przez hordy obcych. To prawda czy fałsz? Każdy wie... Zanim ocenicie, przeczytajcie [FOTO]
Ta książka boli. Autorkę, czytelników, a zwłaszcza tych, którzy nawet jej nie widzieli. Urszula Glensk mieszkała na naszej wschodniej granicy między 2021 i 2022 rokiem i opowiadała w Ludwikowicach Kłodzkich o swojej książce „Pinezka. Historie z granicy polsko-białoruskiej”. Dlaczego spośród tylu wydarzeń Festiwalu Góry Literatury wybraliśmy właśnie to? Nie pomyliliśmy się. Autorka bisowała!
W naszym świecie odmawia się człowieczeństwa ludziom chcącym poprawić swój los i to tylko dlatego, że przybyli skądś tam, z nieznanego nam lądu, zatem są „obcy”. Pozbawiamy ich prawa do uczuć, czasem też nawet życia. – Jestem obca we własnym kraju. Czasem tak się czuję... – mówiła 9 lipca w Ludwikowicach Kłodzkich Urszula Glensk, profesorka Uniwersytetu Wrocławskiego, założycielka Fundacji No Border.
To nie pierwsza rozmowa o człowieczeństwie z prof. Glensk w Ludwikowicach Kłodzkich. Poprzednia odbyła się w połowie listopada na „Festiwalu reportażu. Dokumentaliści”, na kilkanaście dni przed ukazaniem książki „Pinezka”. Opisaliśmy ją TUTAJ, nie będziemy zatem przytaczać wszystkich wątków. Co się od tego czasu zmieniło? Jest gorzej! Rządzi nami strach świadomie podsycany przez polityków.
Już nie tylko ze wschodu atakować nas mają „obcy”! Teraz ruszyli, by gwałcić i mordować z zachodu... Przesadzamy? Wystarczy śledzić informacje w mediach. Nawet były kandydat SLD na prezydenta mówi o potrzebie ich „wyłapywania”. Pod wpływem polityków nasz język brunatnieje. Prof. Glensk z Instytutu Dziennikarstwa UWr idzie pod prąd. Jak ma się zachować autor: interweniować czy dokumentować?
– Nie miałam żadnej wątpliwości – odpowiedziała na ten dylemat. I wypełnionej słuchaczami sali Centrum Kultury Gminy Nowa Ruda w Ludwikowicach pokazała bucik czy sweterek, w jakie ubrane były kilkuletnie dzieci, których rodzice chcieli przejść przez Puszczę Białowieską do naszego raju. I tam umierały. W latach 2021-2023 na naszej wschodniej granicy było 56 ofiar, 200-300 osób uważa się za zaginionych.
Wiecie, co to znaczy „puszbekować”? To zmuszać ludzi do powrotu przez granicę, przerzucać ich nawet przez druty, bez sprawdzenia choćby, czy są zdrowi, czy będą mieć szansę na przeżycie. Tego właśnie chcemy? Bo boimy się „obcych”? Prowadząca znakomicie rozmowę Katarzyna Byłów spytała autorkę: – Ty się „obcych” nie boisz? – Nieee! – usłyszała. Profesor boi się skutków wszechogarniającej rasistowskiej kampanii.
Urszula Glensk zwróciła uwagę, że przecież po 1945 roku na Dolnym Śląsku wszyscy byliśmy migrantami. A teraz jesteśmy gotowi doprowadzić do odczłowieczenia innych, nawet za cenę ich śmierci, w tym naszym luksusie. To decyzja naszych władz? – Rozkaz nie zwalnia was z odpowiedzialności – mówi stanowczo pogranicznikom prof. Glensk. – Ty się nie dałaś zastraszyć... – rzuciła Katarzyna Byłów. To nie było pytanie.
Jedną historię warto przytoczyć. Słyszeliście o światowej sławie chirurgu dr. Adamie Domanasiewiczu? Na prośbę prof. Glensk zajął się on młodym uchodźcą, który miał odmrożone nogi. W klinice we Wrocławiu, skąd został przewieziony z Hajnówki, walka o to, by mógł chodzić, trwała pół roku. Dziś pracuje w jednej z wrocławskich piekarni. Zabrał miejsce rdzennemu Polakowi? Pani profesor gościła go pod swoim dachem.
I jeszcze jedna obserwacja Urszuli Glensk. Gdy nawet maleńkie dzieci były odrzucane z Polski na Białoruś, Rosja napadła na Ukrainę. Przyjęliśmy stamtąd miliony uchodźców. Miejsca w naszym kraju zabrakło w tym samym czasie dla może kilku tysięcy biedaków z bardziej odległych stron. – Tu chodzi o imię Boga... – gorzko stwierdziła profesor. I rzeczywiście: czy choćby muzułmanin może być dla nas człowiekiem? Może, ale u siebie.
– Dziennikarz musi być obiektywny, ale nie może być obojętny – mówiła w Ludwikowicach Kłodzkich prof. Glensk. A my proponujemy proste ćwiczenie. Pomyślcie, prosimy o to bardzo, czy gdybyście urodzili się na przykład w Iraku, a nie w Polsce [na co przecież nie mieliście żadnego wpływu], bylibyście „gorsi”? Czy wtedy nie należałby się wam szacunek? Zanim obronimy nasze granice, brońmy naszego człowieczeństwa.
Urszulę Glensk spotkała długa owacja na stojącą. Autorkę, gdy już zeszła ze sceny, wywołała na nią ponownie burza oklasków. Widzieliście, by pisarka, reporterka, mentorka dziennikarzy, bisowała?! Takie rzeczy tylko w Centrum Kultury Gminy Nowa Ruda, gdzie nikt nie jest „obcy”. Jest gościem. Gary zupy, potem leczo, rozeszły się błyskawicznie. Zanim zaczniecie na nas rzucać gromy, zjedzcie coś. To pomaga. [kot]
Przeczytaj komentarze (18)
Komentarze (18)